Rok temu moje dzieci wracały z przedszkola na sankach z torbami od Mikołaja, dziś niewiele brakowało, posypało, a raczej zawiało dopiero pod wieczór. Teraz spokojniej, ale w nocy i do południa wiało fest mocno. Znak drogowy przed moim oknem dygotał jak szalony, nie mówiąc o drzewach.
U mnie zrobiło się świątecznie odrobinę, bo z córami robiłyśmy pierniczki, dziewczyny próbowały nowe fartuszki, które im uszyłam.
Oto one, niestety modelki były zbyt rozbawione wypiekami i nie mamy sensownych fotek, może przy innej okazji.
Za to kilku pierniczkom się udało i załapały się na zdjęcia. Włożyłam ja do koszyczka, który zrobiłam z miesiąc temu, miałam dorobić jeszcze inne i dopiero wystawić na bloga, ale jakoś nie wyszło. Zwróćcie uwagę na zaśnieżone szyby. Do wczoraj była jesień, a dziś pierwszy śnieg (w lubuskim).
A to dzisiejsza pogoda. Pierwszy śnieg.
A jeszcze jedno, bardzo ważne, dzięki Mikołaju za prezenty i pozdrawiamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz